Julek.
Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zza kierownicy Impali '67.
|
Wysłany: Pią 10:24, 30 Mar 2012 Temat postu: 002. Motyl |
|
|
Krótko i różowo. Znaczy niebiesko.
W ciągu pierwszych trzech minut rozmowy oceniamy człowieka na podstawie własnych kryteriów i efektu halo. Przypisujemy mu cechy które wydają nam się pasować do tych, które już zaobserwowaliśmy, a które niekoniecznie rozmówca posiada. Tak działa nasz umysł i nic nie możemy na to poradzić. Żaden z ludzi znających Castiela nie powiązałby go z wyobraźnią. Każdy mógłby mu przypisać przynajmniej pięć cech, ale w żadnym z tych wypadków nikt nie pokusił by się na dodanie do ich zbioru akurat twórczej inwencji.
Prawda była taka, że nikt tak do końca nie znał Castiela. Wiedzieli, że jest wojownikiem pańskim, że nie zna się na ludzkich zwyczajach. Komuś, raz czy dwa, przeleciało przez głowę, że jest zagubiony, ale ta myśl umierała szybko, bo na już potrzebne było uzdrowienie, bezkompromisowa pomoc, bycie asem w rękawie. I Cas był, zawsze gdzieś z tyłu, dwa kroki za Deanem.
Czuł się samotny.
W czasie gdy Bóg tworzył jeszcze świat każdy anioły dostały możliwość stworzenia jednej rzeczy, jednego gatunku ku chwale Boga Ojca. Pierwszeństwo miały archanioły - tak powstawały drapieżne lwy i ogromne słonie, dumne orły i zwinne małpy. Część zwierząt Ojciec stworzył sam, więc nie każdy anioł był w stanie wymyślić coś co jednocześnie będzie manifestem Jego wielkości i będzie, cóż, oryginalne.
I wtedy Castiel stworzył motyle. Feeria barw wśród zwierząt, niepozorne i kruche, zachwycające. I Bóg widział, że było to dobre i pozwolił Castielowi stworzyć tyle gatunków motyli ile zapragnie. Więc Castiel tworzył, a każdy następny był piękniejszy od poprzedniego. Niektóre żyły pod wodą, inne nie miały skrzydeł, albo żyły w sierści innych zwierząt. Były też motyle nocne, równie piękne, lgnące do ciepła ognia.
Castiel zawsze kochał swoje motyle, a motyle najwyraźniej kochały Castiela.
W dniu, gdy zginął w odmętach zbiornika wodnego nastąpiła niezrozumiała dla przyrodników anomalia. Setki tysięcy motyli, przedstawiciele swoich gatunków, dotąd występujące wyłącznie w Azji czy lasach tropikalnych zgromadziły się nad jeziorem i jak jeden mąż, kierowane niezrozumiałym dla nikogo impulsem, runęły w wodę. Nie wypłyneły, ani martwe ani żywe. Zniknęły, jakby nic takiego się nie wydarzyło.
Został jeden.
Nic tak nie przeraziło Deana jak wielki jak dłoń, niebieski jak najczystsze niebo motyl siedzący na siedzeniu pasażera w Impali. Morpho menelaus,, jak stwierdził Sam znad komputera gdy jego starszy brat zabarykadował się już w motelu. "Ma kolor oczu Casa, zauważyłeś?" dorzucił Sammy ze smutkiem w głosie przegladajac uparcie internetową galerię.
Zauważył. Patrzył przez okno na najpiękniejszego motyla jakiego widział w życiu, siedzącego na dachu jego auta i widział w tym Casa. A potem motyl poruszył skrzydłami i odleciał, znikając na tle nieba. Od tego czasu Dean wierzył, w głębi serca, że jeszcze kiedyś Go zobaczy.
Ciekawskim:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Julek. dnia Pią 18:49, 30 Mar 2012, w całości zmieniany 4 razy
|
|