Gość
|
Wysłany: Sob 16:19, 31 Mar 2012 Temat postu: 08. Podatny na zranienie |
|
|
Sam wiedział, że nie przyjdzie to łatwo. Gabriel już był o wiele bardziej uważny niż kto– czy cokolwiek, z czym się spotkali. Na dodatek jego uwaga nie skupiała się na rzeczach oczywistych, jak na ich pojemnikach z poświęconym olejem; nie. Podczas gdy Castiel zaczynał na nowo funkcjonować w przestrzeni osobistej Deana, Gabriel trzymał się z daleka. Dosłownie i w przenośni.
Zauważenie tego nie było łatwe, bo wbrew pozorom archanioł spędzał z nimi dużo czasu. Uprawiając pyskówki z Deanem, krótkie dręczenie Castiela i seks z Samem. Oczywiście, ostatnia aktywność odbywała się w tajemnicy i przed drugim aniołem, i przed Deanem. Sam i Gabriel nie chcieli tego ujawniać, bo po pierwsze to nie był żaden związek, tylko... pieprzenie, a po drugie to nie chcieli wyjaśniać tego reszcie.
Oczywiście wszystko się zmieniło, kiedy Sam zaczął coś czuć. Przypatrywał się częściej Gabrielowi, zauważał szczegóły i nie podobało mu się, że po seksie archanioł znikał, kiedy tylko jego naczynie odzyskało oddech. Siłą woli zwalczał instynkty i nawyki, każące mu ochraniać anioła czy sięgać po niego. Niestety, Gabriel zaczął zauważać i natychmiastowo zakończył ich... układ.
Archanioł Boży Gabriel jest jednym z największych i najpotężniejszych istnień na świecie i nie tylko. Jednak zwykły śmiertelnik, taki jak Sam Winchester, widzi to, że Gabriel nie jest tak twardy, jak by się wydawało. Archanioł pozwolił mu się chociaż trochę zbliżyć i przez to Sam dowiedział się więcej, niż sam anioł pewnie chciałby wyjawić. Gabriel stracił już dwie rodziny; archaniołowie i pogańscy bogowie, wszyscy w ostatecznym rozrachunku sprawili mu tylko ból. Dlatego wizja trzeciej rodziny, otworzenia siebie po raz kolejny, była dla niego trudniejsza niż wcześniej. Teraz nie był ani archaniołem, ani bogiem. Był... niczym, na co jest określenie. Jego Niebiańska Potęga istniała w nim nadal, tak samo jak boska reputacja nadal go otaczała. Czasami trudno było o nim myśleć inaczej niż o archaniele, a czasami widział w nim tylko Lokiego.
Dlatego nad sposobem, aby przyzwyczaić Gabriela do niego, Sam myślał wiele. I zdecydował się na działanie bierne. Dalej mu na niego patrzył, wodził za nim wzrokiem, stawał o wiele za blisko, nie przejmował się innymi w pokoju; słowem, zachowywał się jak Castiel w stosunku do Deana. I gdyby jego brat przestał skupiać lwią część swojej uwagi na Castielu, to zauważyłby dziwne zachowanie Sama, ale nic tego na razie nie zapowiadało.
Gabriel zaczynał się czuć z tą uwagą nieswojo. Sam nie krył się z uczuciami, to kupując mu jakieś słodycze, bez względu na to, że sam może sobie je wyczarować z powietrza. Gdy coś było za wysoko, podawał mu. I cały czas patrzył. Jak byli sami przytulał go i olewając próby wysunięcia się z jego ramion szeptał zwykłe, proste „kocham cię”.
Bo może i Gabriel obawiał się zranienia, ale Sam był gotowy zapewnić go, że przy nim obawiać się nie musi.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 16:24, 31 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|